Moja pierwsza marynarka
Jakiś czas temu zapragnęłam granatowej marynarki. Klasycznej, pasującej do wielu zestawów, bez jakichkolwiek wzorów, printów etc. Moje życzenie spełniło się podwójnie. Najpierw wykorzystałam kupon upominkowo-urodzinowy od Siostry (dziękuję Kasiu:-)) i zakupiłam w Zarze piękną, granatową marynarkę, z ciekawie uformowanymi poduszkami na ramionach. A potem uszyłam sama marynarkę, z wykroju Burdy (Żakiet 106A, Burda 8/2013).
Pamiętam, że model ten od razu wpadł mi w oko, jak tylko zakupiłam Burdę. Długo nie czułam się na siłach by ją uszyć, aż w końcu zaryzykowałam. Cieszę się z tego bardzo. Efekt mojej pracy nie jest idealny, posiada swoje mankamenty, ale jak na pierwszą marynarkę z podszewką, jestem zadowolona. Jak do tej pory to chyba najtrudniejsza rzecz jaką udało mi się uszyć. W planach mam uszycie płaszcza, więc trzymajcie kciuki, aby starczyło mi cierpliwości i sił. Z tym ostatnim pewnie będzie ciężko, ponieważ moja zaawansowana ciąża jest już coraz bardziej odczuwalna. Zwolniłam tempo i szyję zdecydowanie mniej niż rok temu. Płaszcz będzie pewnie szyty partiami, ale mam nadzieję, że pojawi się tutaj kiedyś:-).
Wracając do tematu marynarki, lubię w niej to, że kiedy jest zapięta, podkreślona jest talia. Kiedy ją rozpinam, całość jest bardziej na luzie.
Część z Was już wie, że mam ogromną słabość do granatu. Kolor ten moim zdaniem ma w sobie niesamowitą szlachetność i klasę. Ponadto pasuje do wielu innych kolorów. Na uszycie marynarki wybrałam tkaniny ze sklepu internetowego: bawełnę satynową z domieszką lycry oraz podszewkę z wiskozy.
Na zdjęciach marynarkę zestawiłam z białą sukienką (nie uszyłam jej:-)), by móc zaprezentować ją w pełnej okazałości:-). Żeby nie było tak bezosobowo, ja też załapałam się na kilka zdjęć:-). Dzisiaj umieściłam ich więcej niż zwykle, ale wybaczcie, nie mogłam się zdecydować.
Warto dodać, że w rzeczywistości marynarka jest bardziej matowa. Na zdjęciach widać połysk, natomiast materiał na żywo jest zdecydowanie mniej połyskliwy.
Rozpisałam się dziś dość mocno, zatem kończę powoli, zostawiając Was ze zdjęciami autorstwa mojej przyjaciółki Ani Ostrowskiej (Aniu - dziękuję:-)).
Miłego oglądania, pozdrawiam.
Jak to się mówi: szczęka mi opadła :D. Moniko rewelacja, szybki postęp w szyciu! Marynarka cudowna, szczegóły takie jak guzik wyglądają rewelacyjnie. Granatowy ostatnio bardzo mi się podoba :) Kasia
OdpowiedzUsuńŚwietna marynarka! Ja zawsze mam problem z marynareczkami, bo przytyłam niestety :( no i jak się zapnę, to brzuch mi lekko wystaje O.O no nic, odchudzanie trwa :D :D Za to Ty kwitniesz <3
OdpowiedzUsuńBardzo ładna marynarka :)
OdpowiedzUsuńNo to możemy sobie podać rękę bo ja bardzo lubię granaty i marynarki. Przedkładam je nawet nad swetry.
OdpowiedzUsuńPiękna marynarka!!! Klasyk, ale taki wyjątkowy!
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze z okazji Dnia Mamy:))))
Dziękuję:-).
OdpowiedzUsuńTARA: Edytko dzięki, Tobie również wszystkiego naj z okazji naszego święta:-).
Bardzo fajna marynarka! Kształt rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój żakiet. Klasyczny kolor, kobiecy krój. Wszystko co lubię. Chyba go skopiuję :) Właśnie wróciłam z granatową plecionką i zamiarem uszycia letniej marynarki. Idę wertować Burdę.
OdpowiedzUsuńDziękuję:-).
OdpowiedzUsuńWielki szacun!!
OdpowiedzUsuńDzięki:-).
OdpowiedzUsuńPiękna marynarka, podziwiam! :) I w moim ulubionym kolorze.
OdpowiedzUsuńDziękuję:-), ja też uwielbiam kolor granatowy.
OdpowiedzUsuń