Spódnica ołówkowa i moje odkrycie miesiąca:-).
Tym razem popełniłam ołówkową spódnicę, na bazie wykroju z
Burdy (Burda Klasyka 2/2013, Spódnica 0004). Spódniczka jest bardzo prosta, w kolorze
granatowym. Zależało mi na takim klasyku, ponieważ pasuje do wielu rzeczy i
zdecydowanie brakowało go w mojej szafie. Myślę, że jeszcze uszyję sobie ten
model, tylko w innych kolorach.
Materiał jaki wybrałam to wełna kostiumowa, który zakupiłam
w sklepie internetowym.
Przyznam, że szyjąc podszewkę i rozporek kilka razy podnosiło
mi się ciśnienie. Niby proste rzeczy, a jednak niektóre opisy w Burdzie wydawały
mi się na tyle zawiłe, że wolałam zdać się na swoją intuicję. Z pewnością
popełniłam jakieś błędy, ale na błędach człowiek się uczy. Mam nadzieję, że
następnym razem pójdzie lepiej. Nie do końca jestem zadowolona z tego, jak spódniczka
układa się z tyłu. Nie wiem czy to wina tego, że jest na manekinie, czy muszę coś
w niej poprawić. Stwierdziłam, że poczekam aż sama ją przymierzę na sobie i
wtedy naniosę ewentualne poprawki.
Zdaję sobie sprawę, że mój uszytek na zdjęciach wygląda
bardzo "statecznie", być może troszkę sztywno. Uwierzcie mi jednak,
że trudno jest na manekinie zgrać uszytą rzecz z czymś innym by tworzyło to
zestaw idealny. Zdecydowanie bardziej wolałabym ją przedstawić Wam na sobie.
Moje obecne gabaryty uniemożliwiają jednak takowy zabieg, stąd proszę Was
jeszcze o trochę cierpliwości. Mam nadzieję, że to już jeden z ostatnich
wpisów, kiedy to manekin wyręcza mnie w pozowaniu:-).
Na koniec podzielę się z Wami swoim dzisiejszym odkryciem:-).
Zachęcona pochlebnymi opiniami papieru do pieczenia z Lidla na innych blogach,
który podobno rewelacyjnie spisuje się w roli papieru do sporządzania wykrojów,
zakupiłam go sobie kilka dni temu. Dzisiaj pierwszy raz go użyłam i przyznam,
że jestem zachwycona. Wiem, że to może nieco dziwne, zachwycać się czymś tak
prozaicznym, ale w momencie kiedy używałam do tej pory papieru zdecydowanie
grubszego, mniej przezroczystego, mój nowy zakup nazywam "zakupem
miesiąca". Jeśli ktoś z Was szyje i poszukuje dobrego, przezroczystego
papieru do wykrojów, polecam z czystym sercem. Ja odrysowuję na nim ołówkiem, z
długopisem może być problem. Dla mnie nie jest to jednak jakakolwiek wada.
I tym papierniczym odkryciem kończę, życząc Wam jak
najwięcej słonecznych, ciepłych dni.
Fot. Anna Ostrowska
Wow, rewelacyjna spódniczka, fajnie wygląda z tą beżową bluzką, tworzą razem bardzo kobiecy i elegancki outfit ;-)
OdpowiedzUsuńSiostra, jak tak dalej pójdzie, to po ciąży będziesz miała inny strój na każdy dzień w roku ;-)
E.
Najpierw się zachwycę Tobą! Bo wyglądasz kwitnąco!!!
OdpowiedzUsuńPięknie Ci w takiej pomadce:)))
Spódnica świetna! Wiadomo, że na bioderkach będzie wyglądała o wiele lepiej:D
E.: Siostra, dziękuję. Zanim ja uszyję 365 ubrań, to dużo czasu upłynie:-).
OdpowiedzUsuńTara: Edytko, dziękuję, a pomadkę uwielbiam, choć jest bardzo jaskrawa:-). Co do spódniczki, to oby było tak jak piszesz:-).
An gie: Dziękuję:-).
Przepiękna spódnica! Ależ zazdroszczę Ci umiejętności krawieckich :))
OdpowiedzUsuńTaki ołówek powinien znaleźć się w każdej szafie, tym bardziej w granacie bo to mniej oficjalny kolor niż czerń a nadal elegancki.
OdpowiedzUsuńA papier z Lidla to mój must have! Też go lubię bo przez pergamin nic nie widzę :)
Karolina: Pięknie dziękuję:-). A co do umiejętności krawieckich, to polecam spróbować, jeśli Cię to interesuje. Tego naprawdę można się nauczyć, tylko potrzeba czasu, chęci i cierpliwości:-).
OdpowiedzUsuńA W-A: Dzięki. Co do papieru to widoczność jest zdecydowanie lepsza i dla mnie jest to najważniejsze:-). Jedynym problemem jaki zauważyłam po krótkim czasie stosowania, jest to, że jeśli nie zmieścisz danej części, musisz dokleić kolejną część do siebie, a taśma zwykła, przezroczysta niestety sobie z tym nie radzi. Będę szukać innej taśmy klejącej i mimo tego drobnego defektu, nie zamierzam już wracać do zwykłego papieru:-).
Piękny kolor! Jeden z moich ulubionych. Tym wpisem przypomniałaś mi, że nie mam w szafie takiej prostej, uniwersalnej, ponadczasowej spódnicy.
OdpowiedzUsuńA co do papieru z Lidla - ja kocham ;) co prawda do większych form używam półpergaminu, ale w porównaniu z Lidlowym papierem jest bardzo mało przezroczysty. Do odrysowywania używam ołówka automatycznego, bo nie trzeba go ostrzyć co chwilę :)
MONAfaktura: Dziękuję, polecam Ci uszycie takiej ołówkowej spódnicy. Ja już zakupiłam kolejną tkaninę, tym razem cieńszą, w odcieniu ecru/perłowy i mam nadzieję, że za jakiś czas uszyję sobie podobną:-). A co do papieru, to ja też jestem w nim zakochana i już go nie zamienię. Tylko ostatnio zauważyłam, że nie można sklepić go taśmą:-/. Ołówek mam zwykły i faktycznie, często trzeba go ostrzyć:-).
OdpowiedzUsuńJest prześliczna!! Ja tera zaczynam swoją przygodę z szyciem ubrań- już dwie ołówkowe spódnicę za mną i choć nie jestem do końca zadowolona z tego jak się układa (także przez podszewkę) o jednak ...zrobiłam je sama! i jestem przeszczęśliwa !! Trzymam kciuki za Twoje dalsze pracę a bloga dołączam do ulubionych. Buziaki, Kasia
OdpowiedzUsuńM&K: Kasiu, dziękuję i cieszę się, że mam okazję poznać kolejną osobę, która lubi szyć:-). To uczucie satysfakcji z własnej pracy znam:-) i nie jest w stanie mi go zepsuć nawet fakt, że nie wszystko wyszło idealnie. Także mamy podobnie:-). Ja również trzymam kciuki za Twoje szyciowe projekty i oczywiście zapraszam do siebie. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńTaka spódnica musi być w szafie każdej eleganckiej kobiety, Twoja jest piękna. Ja również należę do klubu milosniczek papieru do pieczenia, Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam spódnice ołówkowe, myślę że każda kobieta powinna taką mieć, idealnie dopasowaną do sylwetki i niekoniecznie w czarnym kolorze :)
OdpowiedzUsuńKinga Wierszycka: Dziękuję:-), a ołówkowa faktycznie, bardzo często się przydaje. Widzę, że ilość fanek papieru z Lidla jest całkiem spora:-), pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPoowly Anne: Ja też jestem ich fanką:-).