Spontaniczny miszmasz
Dzisiejszy post to taki mały, spontaniczny miszmasz.
Do tej pory pokazywałam Wam w swoich postach to, co uszyłam.
Dzisiaj przedstawiam Wam moje małe przeróbki. Nie są to jakieś spektakularne
zmiany, ale myślę, że będzie widać je gołym okiem.
Zanim jednak napiszę co zmieniłam na co, przedstawiam Wam
mojego nowego pomocnika. Jest nim manekin krawiecki, który od jakiegoś czasu
dzielnie znosi moje uszytkowe poczynania oraz reprezentuje mniej więcej moją
poprzednią (czyt. przedciążową) posturę:-).
Żeby nie było tak bezosobowo, ustawiłam się obok mojego pomagiera:-).
Powyższymi zdjęciami już troszkę zdradziłam Wam moje małe przeróbki.
Sukienka ze zdjęć powstała jakiś rok temu z sukienki maxi. Poniżej jej wersja pierwotna.
Służyła mi dzielnie przez całą moją pierwszą ciążę, a potem
postanowiłam zrobić z niej coś innego. Zainspirowałam się zdjęciem
sukienki ze sklepu internetowego i tak powstała zwiewna, bardzo wygodna sukienka na
lato.
Następna rzecz, jaka powstała z moich kombinacji uszytkowych, to krótka plisowana spódnica w groszki. Pierwotnie wyglądała tak:
Kupiłam ją w second-handzie. Była ogólnie za duża, więc ją zmniejszyłam.
Nie miałam jej jeszcze na sobie. Przyznaję, że groszki to dla mnie dość trudny
temat, ale myślę że w tej wersji polubimy się:-).
Na poniższych zdjęciach zestawiłam ją z białym sweterkiem (również z second-handu) i żeby nie
było zbyt banalnie i grzecznie, dekolt umieściłam na plecach. Mam do niego
słabość w tej konfiguracji, stąd taki pomysł:-). Na zdjęciach widać nieco prześwitujący sweterek, więc z pewnością bez halki się nie obejdzie lub po prostu zestawię ją z czymś innym.
Zdjęcia były robione spontanicznie, tym razem przeze mnie i mojego Męża:-).
Na sam koniec mojego wpisu wywiało mnie na dach, który w przyszłości będzie tarasem:-). Poniższe zdjęcia były robione kilka dni temu, kiedy nagle zrobiło się gorąco i mogłam założyć moją sukienkę maxi. Zdaję sobie sprawę, że na zdjęciach wyglądam blado, szczególnie w towarzystwie czerni, ale mam sentyment do tej sukienki. To pierwsza rzecz, do jakiej przysiadłam rozpoczynając moją przygodę z szyciem. Wszystko zaczęło się od jej skrócenia:-).
Nie ukrywam, że obecnie najważniejsza jest dla mnie wygoda i co tu dużo pisać, w niewiele swoich ubrań się już mieszczę. Sukienki maxi są teraz moim wybawieniem, nawet czarne:-).
Zostawiam Was z tym dość obszernym wpisem oraz z moim fotograficznym miszmaszem i jednocześnie zapraszam do dalszego odwiedzania. Już wkrótce umieszczę wpisy dotyczące tego, co ostatnio udało mi się uszyć. Pozdrawiam Was wiosennie i słonecznie.
Na wstępie powiem, że przepięknie wyglądasz!!! Kwitniesz!!!:)))
OdpowiedzUsuńI jesteś bardzo pomysłowa! Fajnie Ci ta kiecka wyszła!
Groszki lubię, choć plisowanki juz mniej;)
Pierwsza sukienka----boska :).
OdpowiedzUsuńTara: Edytko, dziękuję. Co do groszków i plisowanki to ja mam odwrotnie:-), plisowanka jak najbardziej tak, groszki mniej, ale mam nadzieję że się przekonam:-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńsila: Dziękuję:-).
No ta pierwsza sukienka wyszła Ci idealnie :):) ma tez bardzo ładny kolor - bezkolor :):)
OdpowiedzUsuńPlisowanka spoko . Mam ze dwie ale jakoś fanką nie jestem ;)
Upałów nie życzę ale ciepełka i slonka tak :)
Anna Tym: Dziękuję. Kolor tej pierwszej sukienki na żywo to taka przygaszona oliwka, więc jest bardzo neutralny:-). Plisowanki lubię, choć zdaję sobie sprawę że to dość specyficzny fason:-), nie jest to jednak mój ulubiony typ spódnicy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBlog pełen inspiracji, zdecydowanie warto tutaj zaglądać ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoliwia-mrozowicz.blogspot.com
Brzunio cudo <3
OdpowiedzUsuńpiękne przeróbki, efekt zachwyca
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają te ubrania po przeróbkach i wiesz co? Chcialabym potrafić robic takie rzeczy jak Ty!
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dziękuję Wam pięknie za Wasze miłe komentarze.
OdpowiedzUsuńMarie Bell: Szyć może nauczyć się każdy, naprawdę:-), tylko trzeba dużej cierpliwości, samozaparcia i pasji. Pozdrawiam ciepło.
Ta szara sukienka wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję:-).
OdpowiedzUsuń